poniedziałek, 27 listopada 2017

Olej ten olej? Nigdy w życiu...




Dzięki Uprzejmości #DrogeriiUroda z Radzynia Podlaskiego i #NatureQueen miałam okazję przetestować naturalne olejki, test zapowiadał się tym ciekawiej, że do przetestowania miałam nie jeden ale aż 3 produkty:

  • olejek z pestek malin
  • avocado oil
  • olej konopny (TAK, to z TYCH konopii;)

Jako pierwszy wypróbowałam olejek z pestek malin (uwaga NIE pachnie malinami), czytam:
"Doskonale poprawia barierę lipidową naskórka, redukuje pracę gruczołów łojowych, odblokowuje pory oraz redukuje zaskórniki" i muszę przyznać, że na moją cerę działa doskonale, używałam go na noc zamiast kremu, i zaskórniki juz po pierwszym zastosowaniu były wyraźnie mniej widoczne, skóra była odżywiona i wyglądała świeżo a "letnie" przebarwienia już po pierwszym użyciu były dużo mniej widoczne .
Stosowałam też olejek z avokado i konopny ale moja sucha, naczynkowa cera bardzo polubiła olejek z pestek malin. Po kilku dniach wróciłam jednak do swojego ulubionego kremu, gdyż mimo używania olejku policzki wydały się nieco szorstkie. Dla mnie najkorzystniej będzie stosować te produkty zamiennie. Jednego dnia na twarz nakładam nawilżający krem, następnego odżywczy olejek, resztkę wmasowując w dłonie i skórki wokół paznokci i ten zabieg polubiły szczególnie te ostatnie. Paznokcie po tygodniu stosowania urosły jak szlone.
Olejek z avocado użyłam w formie maski na włosy. Umyte i rozczesane włosy natarłam dokładnie około 5 ml olejku, zawinełam w ręcznik i około 20 min trzymałam na włosach. Spłukanie olejku okazało się dosyć trudne, więc nałożyłam na włosy ulubioną maskę, która "zemulgowała" olejek i bez trudu wypłukałam go z kosmyków. I muszę przyznać, że po wysuszeniu włosy wydawały się grubsze, łatwiejsze do ułożenia i pełne blasku. Szybszą metodą olejowania włosów, która też się u mnie sprawdza jest dodanie 1 ml olejku do szamponu w trakcie mycia włosów, efekt mniej spektakularny, ale włosy sa ładnie odżywione i błyszczące. Olejek sprawdził się także jako ekspresowe serum na zniszczone końcówki po wyprostowaniu włosów.
I wtedy przyszdł czas na test olejku konopnego. Po przeczytaniu w internecie wszystkich ochów i achów (np tu http://naturequeen.pl/olej-konopny/), produkt postanowiłam przetestować na dzieciach. Mój synek ma przymieszkowe zapalenie skóry oraz 3 lata, a co za tym idzie nie daje się posmarować ŻADNYM kremem ani maścią. Olejku dodałam poprostu do wanny pełnej wody. I w takim "rosołku" wykąpałam dzieci. Wcześniej do tego celu używałam olejku ze słodkich mogdałów, ale konopny sprawdził się nawet lepiej. W trakcie wycierania skóry ręcznikiem jest wyczuwałny na skórze ale nie zostawia tłustego filmu. Piotrus został nawilżony, odżywiony i ukojony nawet o tym nie wiedząc. Polecam ten sposób mamom wszystkich małych buntowników;)
Podsumowując: moim faworytem został olejek z pestek malin, i z całą pewnością zakupię jego pełnowymiarowe opakowanie. Choć myślę, że każda z nas powinna przetestować kilka produktów zanim znajdzie swój ulubiony! Drogerii Uroda bardzo dziękuję za tę możliwość!

sobota, 3 grudnia 2016


Piotruś testuje fotelik Diono Monterey 2



W związku z tym że Piotruś (2,5roku-19kg) zdecydowanie wyrósł ze swojego fotelika 9-18kg, a główka wystaje już mu ponad zagłówek, w ubiegłą sobotę  wybraliśmy się do sklepu aby dla naszego synka  wybrać fotelik. I tu zaczęła się ostra jazda bez trzymanki. Mój mąż perfekcjonista w każdym calu wziął sprzedawcę na warsztat i zaczął go przepytywać od gwiazdek ADAC (bez gwiazdy nie ma jazdy) zaczynając a na składzie materiału tapicerki kończąc. I trzeba przyznać, że sprzedawca- młody chłopak nie dał się zapędzić w kozi róg. Rzeczowo odpowiadał na pytania i gdy Panowie zrobili podsumowanie wszystkich fotelików to właśnie DIONO Monterey wypał najlepiej. Nie kupiliśmy go jednak bo nasz mały tester za nic nie chciał usiąść w żadnym foteliku-ot taki dzień, każdy kto ma w domu dwulatka zrozumie. 

Dzięki uprzejmości DIONO Polska oraz magazynowi SuperMama mamy okazję przetestować fotelik Diono Monterey 2.



W foteliku Diono Monterey urzekły nas poniższe cechy:
  • fotelik jest odpowiedni dla dzieci o wadze 15-36 kg i wzroście do 160 cm, biorąc pod uwagę, że nasz synek ma 105cm wzrostu, to posłuży nam jeszcze trochę
  • 4 gwiazdki ADAC (testy zderzeniowe prowadzone przez specjalistów z niemieckiego automobilklubu ADAC) - najistotniejsze kryterium przy zakupie każdego fotelika dla dziecka, duże osłony boczne i zagłówek pokryte pochłaniającą energię pianką EPS z całą pewnością dają poczucie bezpieczeństwa
  • fotelik wykonany jest z pianki AirTek™ co pozwala na lepszy obieg powietrza, dzięki czemu nasz mały pasażer ma nie pocić się podczas jazdy
  • dodatkowo posiada mocowanie ISOFAST, co pozwala na unieruchomienie przewożonego pustego fotelika, co jest niezwykle istotne gdy mąż jedzie rano do pracy. Nie musi pamiętać o przypinaniu fotelika pasem. Jeżeli samochód nie jest wyposażony w ISOFIX, to fotelik przypina się razem z dzieckiem pasem samochodowym.
  • siedzisko jest tak wyprofilowane aby dziecko nie wślizgiwało się pod 3-punktowy pas bezpieczeństwa.
  • możliwość rozłożenia na płasko, co znacznie ułatwia przechowywanie.
  • posiada uchwyty na napoje-Piotruś zakochał się w nich od pierwszego wejrzenia
  • siedzisko posiada gumowe podkładki, przez co kanapa samochodu ma nie niszczyć się przy dłuższym użytkowaniu.

Gdy kurier przyniósł paczkę, byłam zaniepokojona czy oby na pewno w tak zgrabnym pudełku zmieści się fotelik. Moi Panowie z racji technicznych umiejętności zabrali się za pudło. Jedna osoba bez trudu poradzi sobie z rozpakowaniem paczki gdyż fotelik waży około 7kg. Zmontowanie też jest dziecinnie proste - wystarczy śrubokręt gwiazdkowy i 2 ręce (nawet dwie lewe wystarczą). Przykręcamy 2 śrubki i już możemy udać się do auta.


Zamontowanie fotelika w samochodzie nie nastręcza żadnych trudności, zamocowanie taśm ISOFAST zajmuje tylko chwile, należy jeszcze przełożyć pas przez specjalne mocowanie - fotelik samochodowy wyposażony jest w specjalne szczeliny pozwalające na prawidłowe prowadzenie barkowej części pasa, i można ruszać w drogę, a nasz mały pasażer nie mógł doczekać się kiedy umości się na swoim tronie. Mam świadomość i podpisuję się pod tym obiema rękami, że dziecko w foteliku należy zawsze przewozić bez kurtki. Zimowa kurtka JEST niebezpieczna dla dziecka w foteliku, a siły działające podczas zderzenia czołowego wywlekają dziecko z pasów uprzęży. Jednak czasem trudno wyobrazić sobie to w naszych zimowych realiach, kiedy to zamarznięty samochód stoi na parkingu. A ja sama z dwójką dzieci mam się do niego zapakować. I tu duży plus dla Diono Monterey, fotelik wyposażony jest w regulację szerokości oparcia, dzięki temu Piotruś nawet w zimowej kurtce siedzi wygodnie i nie jest ściśnięty jak sardynka w puszce.  Materiał wierzchni miły w dotyku i tkanina wydaje się być dobrej jakości, pokrowiec można zdjąć i prać. Cóż mogę więcej dodać cena jest niezwykle przystępna. Z fotelikiem nie chcemy się już się rozstawać, to zdecydowanie nasz wybór. A najlepszą rekomendację wystawił sam Piotruś gdy nie chciał wysiadać z auta. Przypiął się pasem i stwierdził, że zostaje, czasem brak mi sił, ale i tak nie zamieniłabym tego mojego uparciucha na żadne inne dziecko...

Przydatne strony gdzie można znaleźć więcej informacji o fotelikach samochodowych:
  • DIONO Polska (serdecznie polecam przejrzeć ten fanpage, można dowiedzieć się kilku naprawdę ciekawych informacji, np o tym że "50 CM ! to optymalna odległość, która powinna dzielić skraj kanapy od fotela pasażera/kierowcy jeżeli podróżuje z nami dziecko w foteliku FWF (przodem do kierunku jazdy)." albo że wymyślono podgrzewacz do butelek podłączany do gniazda zapalniczki w samochodzie - moim zdaniem genialny wynalazek)
  • http://www.kochamzapinam.pl/
  • https://fotelik.info/
  • dlaczego bez kurtki można dowiedzieć się tu http://foteliki-pod-lupa.pl/biomechanika-zderzen/zimowa-kurtka-jest-niebezpieczna-dla-dziecka-w-foteliku/


wtorek, 29 listopada 2016

Zupka dla niejadka

Mój Piotruś gdybym mu pozwoliła jadłby tylko parówki i kaszę mannę. Był czas, że nawet się z tym na jakiś czas pogodziłam. Jednak wszystko ma swoje granice i jadłospis chłopca 2,5 roku powinien zawierać zdecydowanie więcej różnorodnych potraw.  Codziennie obmyślam sposoby aby przemycić mu coś zdrowego. Oczywiście nie łudzę się, że będzie brokuły zagryzał surową marchewką, ale jeżeli zje pół miseczki zupy to jest już dla mnie sukces. Pierwsze co zmieniłam gdy powzięłam mocne postanowienie poprawy to gotuję na śniadanie zupkę mleczną, dodaję kilka rodzynek albo żurawiny - Piotruś jest głodny, śniadanie można odfajkować. Na drugie śniadanie młodsza siostra dziś zjadła mus jabłko-banan, Piotruś widząc jej zachwyt i umorusaną buzię nawet spróbował - sukces. na obiad zrobiłam zupkę pomidorową. Według przepisu:

Zupa Pomidorowa

4 czerwone pomidory
2 ząbki czosnku
1 cebula
3 łyżki oliwy
1l bulionu warzywnego
sól i pieprz do smaku
oregano, bazylia, pietruszka
makaron


Na oleju podsmażam pokrojone cebulę i czosnek, po chwili dodaję obrane ze skórki pomidory. Wlewam bulion i gotuję około 15 minut. Dodaję sól, pieprz i ulubione przyprawy. Zupę miksuję blenderem. Często podaję z pulpecikami i makaronem.

- Piotrusiu zobacz jaka pyszna zupka "P jak Piotruś, N jak Natalka B...jak....
- Bleeeee...- podpowiedział Piotruś

Ale zupkę zjadł i przypadkiem odkryłam, że zje prawie każdą zupę o ile pływają w niej literki...
Cierpliwości...


Witam serdecznie!

Jestem Mamą dwóch fantastycznych szkrabów Natalki i Piotrusia oraz menadżerem domu na pełen etat. Gotowanie, sprzątanie oraz inne codzienne zajęcia to dla mnie przyjemność. Założyłam bloga aby dzielić się swoimi patentami ułatwiającymi egzystencje i aby pisać o moim domu bo MÓJ DOM TO MOJA PASJA!